fizjomaster@fizjomaster.com

fizjomaster blog

Strefa wyrazu…co jest z nią nie tak?

Witajcie, dziś troszkę słów o emocjach i naszej niedocenionej „strefie wyrazu”. Pewnie każdy z Was w swoim życiu na coś się złościł, z kimś pokłócił a potem miał wyrzuty sumienia, że może padło słowo za dużo…albo za mało. Niejednokrotnie złościłeś się, gdy bliscy naruszali Twoje granice, ale na zewnątrz pokazywałeś kamienną twarz, ubierałeś maskę. Odczuwasz smutek, gdy zawiódł cię najlepszy przyjaciel, lecz ty udajesz, że nic takiego się nie stało. Tłumienie trudnych emocji nie pozostaje bez konsekwencji. Cierpi na tym dobrostan psychiczny, zaczyna też szwankować zdrowie fizyczne. Dotyczy to wspomnianej strefy wyrazu, czyli tłumienia emocji i de facto wszystkich następstw tego zjawiska. Pewnie niejednokrotnie widzieliście cytat z Freud’a Niewyrażone emocje nigdy nie umierają. Zostają zakopane żywcem, aby powrócić później w znacznie gorszej postaci”. Tłumienie emocji wpływa też na relacje społeczne, i nie zawsze jest to wpływ pozytywny. Osoba, która się nie złości, może stosować bierną agresję. Czyli powie coś niemiłego, by za chwilę stwierdzić, że nie to miała na myśli. Nie wyrazi złości wprost, ale będzie wbijać szpile, robić na przekór. Bierna agresja potrafi zniszczyć nawet najtrwalsze więzi. Kumulujące się w nas napięcia tym spowodowane mogą wpłynąć bardzo mocno nie tylko na nasz stan umysłu ale także na narząd ruchu. Skumulowane potrafią uderzyć, wywołać ból somatyczny bądź podtrzymywać go. Kaskady skomplikowanych reakcji biochemicznych będą też utrudniać procesy gojenia tkanek a więc zdrowienie. Tak tłumaczy to model psychodynamiczny albo terapii Gestalt. I tu się w pełni zgadzamy, jednakże wracając do Freud’a, jego hydrauliczny model emocjonalności w świetle doniesień naukowych nie ma za dużo wspólnego z dzisiejszym światem. Emocje to nie worek, który wybucha i potwierdziły to liczne badania naukowe, z których wnioski są dość jednoznaczne, długotrwałe rozpamiętywanie porażek, trudnych sytuacji życiowych itp. powodują nakręcanie się, jeszcze większe problemy a więc i pogorszenie stanu pacjenta, zgłaszane były próby samobójcze. Ostateczny cios hipotezie Freuda o fatalnych skutkach niewyrażanych emocji zadały współczesne badania dotyczące pracy mózgu. Okazuje się, że czas trwania emocji od wywołującego ją bodźca, do wypłukania związanych z nią neurotransmiterów nie przekracza 90 sekund. Tak, emocje trwają nie dłużej niż 90 sekund! – a to co dookoła to tylko/albo i aż nasza percepcja, punkt widzenia. Co zatem zrobić, tu pojawił się Ellis i Beck z modelem poznawczo-behawioralnym, który sprawdził się w praktyce klinicznej pracy terapeutycznej, a pod kątem skuteczności nie ustępuje farmakologii. Poprzez zmianę sposobu myślenia, doprowadzamy do zmiany emocjiprzerabiamy ją, doszukujemy się pozytywów… czyli pracujemy nad nimi, wchodząc w rolę obserwatora, stajemy z boku i przyglądamy się wyciągając wnioski, analizujemy ale tylko w danym momencie…musimy poczuć jak emocja przez nas przepływa a co z tym dalej zrobimy zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Wiec jak następnym razem zderzysz się z emocją, niech płynie przez Ciebie, zaakceptuj, wyciągnij wnioski albo walcz, rzuć mięsem, książką czy telefonem. Dlaczego? Bo każdy z nas musi znaleźć swój własny sposób na jej wyrażenie, co nie znaczy że nie masz nad swoimi emocjami pracować. A na koniec chyba podstawa, zostawimy Was z pewnym cytatem „Dzielenie się trudnymi emocjami wymaga odwagi, której często nam brakuje” .